meria

Zachcialo mi sie wczoraj ogrod grbic. I tak calego niezdazylam obrobic, a dzisiaj mam niebotyczne zakwasy i obolale cale rece od trzymania w nich grabi.

Paranoja.

Napisalam SMSa do Stana z prosba o ustalenie terminu spotkania. Zrozumial moj kiepskawy angielski i odpisal, ze musi dopiero dostac swoj rozklad, to dopiero mi powie. Jestem ciekawa, jak nam ta sesja wypanie. Wszak to juz niedlugo, bo w niedziele mam pierwsza czesc FCE... Z tym nie ma zartow, bo jak nie zdam, to sie prawdopodobnie moge w domu nie pokazywac. Piec baniek poszloby w las... Gulp...

No, nareszcie doprowadzilam sie do jakiegos stanu. Wcale to tak zle nie wyglada, no nie? Do szalu mnie doprowadza serwer na **.**. Moze i jest przyjemniejszy, ale to wcale nie poprawia nastroju, gdy na serwer zalogowac sie mozna w poznych godzinach wieczornych albo wczesnych rannych... Grrr...

Tak poza tym: sobota minela szybko. A dopiero co wczoraj wychodzilam ze szkoly i tak sie cieszylam z czterech dni wolnego... A juz zostaly tylko trzy... Ale nie zmarnowalam tego czasu - przynajmniej tak mi sie wydaje. Wysprzatalam swoje cztery katy. Przy okazji wzielam sie za wyczyszczenie moich kwiatkow. Porozmawialam sobie z nimi. Po takim seansie powinny zdecydowanie lepiej roznac. Takie czysciutkie...:)

Dobra, to na tyle. I tak juz duzo nastukalam.

Trzeba kiedyś zacząć, no nie? Już od dawna myślałam, żeby założyć sobie coś takiego, ale jak dotąd uważałam to za zbyt... hm... powszechne. Z pewnością Misiowi by się ten pomysł nie podobał. Ale cóż. Żyje się raz, a wcale nie jest powiedziane, że od razu muszę udostępniać moje dane personalne;) Jak na razie o tej stronie wiem tylko ja. Zobaczymy, jak długo utrzyma sie taki stan rzeczy...